Quantcast
Channel: patrycja.pl - życie pani piosenkarki » Inspiracje
Viewing all articles
Browse latest Browse all 10

Idź po linii najmniejszego oporu

$
0
0

Tytułem wstępu: Nawyk szczęśliwego życia

Definiując swoje życiowe kreda, można się nieźle zdziwić. Człowiek nagle przyłapuje się na tym, że wierzy w rzeczy, które w żadnym razie nie wspierają go na jego ścieżce, a raczej stanowią balast. Weźmy taką klasyczną sentencję, którą wiele kobiet powtarza z zastanawiającą regularnością – a mianowicie wtedy, gdy ich związki okazują się katastrofą. „Wszyscy faceci to świnie”. Pomijając fakt, że człowiek świadomy w ogóle powinien strzec się wielkich kwantyfikatorów (wszyscy, każdy, zawsze), spójrzmy jak bardzo tego rodzaju przekonanie zakotwicza w podświadomości i jaki z tego później wynika bajzel.

Wspomniałam w poprzednim poście, że jestem odpowiedzialna za moje życie i za moje szczęście. Brzmi jak slogan, ale jeśli w ten sposób zinterpretujecie moje słowa, nie będziecie mogli być dalej od prawdy. Mam głębokie przekonanie, graniczące z pewnością, że człowiek jest twórcą, wręcz demiurgiem swego małego świata. Narzędziem, które w tym celu otrzymał, jest jego aparat myślowy. Żeby było jasne – w umysłach tzw. ludzi nieprzeciętnych powstają wielkie idee, które zachwycają, wzbogacają, służą dobru ogółu itd, ale mnie nie o takie procesy chodzi. Rzecz w tym, że KAŻDA myśl jest twórcza, KAŻDA myśl wpływa bezpośrednio na nasze życie. Co myślisz, to dostajesz – tak można zagadnienie ująć najogólniej, przy czym jest to bardzo bardzo duży skrót – napisano na ten temat tak wiele książek (począwszy od biblijnego „co posiejesz, to zbierzesz”), że trudno byłoby rozwinąć tę myśli w kilku marnych akapitach. Wracając do naszego przykładu, jeśli kobieta uważa, że każdy facet to świnia, rzecz jasna, nigdy nie pozna takiego, który świnią nie będzie. I to nie dlatego, że takowy nie istnieje (istnieje, osobiście znam paru), ale dlatego, że przyciągnie do siebie jedynie takich, którzy będą odpowiadali preferowanym przez nią parametrom. Ale ona wcale nie preferuje świń, powiecie, ona przecież chce fajnego! Zgoda. Jednak twierdzi z pełną mocą, że wszyscy są świniami, jakim więc cudem ma trafić na przedstawiciela innego gatunku? Pamiętacie ten mem o idiotach, których jest rzekomo niewielu, ale są tak sprytnie porozstawiani, że ciągle na nich wpadasz? Otóż to. To są właśnie te klisze, które utrudniają nam życie i których koniecznie musimy się pozbyć.

Gdy z okazji przesilenia zimowego rozkminiałam życie, przeszłość i stare błędy, z wielkim zdumieniem przypomniałam sobie jak to w dzieciństwie słyszałam: „no tak nie można tego robić, to po najmniejszej linii oporu”. Pamiętam to sformułowanie, bo po latach trafiłam na nie ponownie – w jakże odmiennym kontekście. Otóż miały miejsce zdarzenia, szczególnie w mijającym roku i wszystkie one stawały się na moich oczach, jedno po drugim, lekko i radośnie, bez żadnego oporu ze strony życia. I jakie to wszystko było inne od epizodów lat ubiegłych – mozolnych, znojnych, spływających potem, krwią i łzami! Dotarło do mnie, że gdzieś tam, w przeszłości nauczyłam się, że o wszystko trzeba się starać, że nic nie przychodzi lekko, że muszę zawsze szukać skomplikowanej drogi. I wiecie co? Tak właśnie robiłam! Ciągle mocowałam się z życiem. Strasznie polegałam na mózgu i jego nadzwyczajnej zdolności komplikowania rzeczy prostych. Gdy coś nie wychodziło, starałam się jeszcze bardziej i ciągle pakowałam się w kłopoty.

Ostatnio tak mi się porobiło, że uważam, że trzeba iść po linii najmniejszego oporu, z wielką otwartością i zgodą na to co jest. Nigdy nie wiesz dokąd życie cię poprowadzi, ale jedno jest pewne, ono jest po twojej stronie i poprowadzi cię tam gdzie trzeba. Zmieniam swoje nastawienie do porażki, właściwie wykreśliłam ją ze swojego słownika – teraz nazywam ją drobną turbulencją, po której ponownie znajdę się na właściwym kursie. Pójście po linii najmniejszego oporu nie oznacza, że mam siedzieć i czekać aż banany same spadną mi z drzewa. Nic z tych rzeczy. Mam działać, ale lekko, bez napinania, bez oczekiwań, uważnie, z radością, korygując kurs w razie potrzeby. Wiem, że wielu ludzi mierzy się z okolicznościami, które trudno nazwać sprzyjającymi. Wiem jakie bywa życie. Jednak, powtórzę – mamy w sobie moc zmiany, a zmiana zawsze zaczyna się w naszym wnętrzu i nie dajcie sobie wmówić, że jest inaczej. Za wyjątkiem sytuacji, w której ktoś cię przywiązał w piwnicy do kaloryfera – co umówmy się, jest okropne, ale zdarza się statystycznie rzadko, zawsze masz pole manewru i możliwość korekty. Jeśli idziesz przez świat jęcząc i utyskując, nie spodziewaj się, że zafunduje ci on bombonierkę – w najlepszym razie dostaniesz papierek od cukierka, a przecież nie chcesz obejść się smakiem, prawda?

To co? Spróbujecie?

Wesołych Świąt, wspierających przekonań, jak najrzadszych turbulencji!


Viewing all articles
Browse latest Browse all 10

Latest Images

Trending Articles